02.10.2010 18:38
Rekonwalescencja
Dzień przed operacją do mojej sali został przywieziony 30-kilku letni chłopak,który, jak się później okazało, jadąc na swojej Hondzie Vigor został staranowany przez taksówkarza - w efekcie złamany piszczel i kość strzałkowa prawej nogi; ewidentna wina kierowcy samochodu.
od momentu przywiezienia mnie do szpitala codziennie widziałem się z obojgiem rodziców. o dziwo nie byli źli, nie mieli do mnie pretensji, za to bardzo pomagali mi zachować rozsądny nastrój. wtedy też znalazłem bloga na Ścigaczu.
Pierwsza noc po zabiegu była koszmarem, leki przeciwbólowe niewiele pomagały, sen, mimo potwornego zmęczenia, nie nadchodził. dopiero zdjęcie bandaży po porannym obchodzie przyniosło ulgę. tego samego dnia dostałem pozwolenie na spacer o kulach, który, przez sporą stratę krwi w wyniku wypadku i zabiegu, skończył się omdleniem po przejściu 3m. z czasem sytuacja stopniowo się poprawiała, piłem dużo soku z buraków, ogólnie piłem mnóstwo soków. dzięki temu już pod koniec pobytu w szpitalu byłem w stanie 'pomykać' w miarę swobodnie po korytarzu. martwił mnie ograniczony ruch nogi w kolanie, który pozwalał mi na zgięcie w zakresie ok 45 stopni.
Szpital opuściłem 16
lipca, z trudem pakując się na maksymalnie odsunięty prawy fotel
samochodu; tydzień później wróciłem do Kozienic na
pierwszą kontrolę i zdjęcie szwów, a już następnego dnia
zacząłem fizjoterapię w Dęblińskim szpitalu. 2 tygodnie
zabiegów zwiększyły zakres ruchu w kolanie do ciut ponad
90st i taki stan utrzymuje się do dnia dzisiejszego. już na
początku sierpnia mogłem prowadzić samochód, a z
początkiem września zacząłem poruszać się całkowicie bez pomocy
kul.
W poniedziałek, tj. 27 września z nogi została wyjęta jedna śruba w celu dynamizacji gwoździa. jak całość wygląda w tej chwili widać na 2 zdjęciach rtg po prawej, termin wyjęcia całości nie jest jeszcze ustalony.
Na chwilę obecną, ze względu na zabieg sprzed kilku dni, znów kuleję ale ciągle jestem niezależny. na jednostkę wojskową powinienem wrócić już 27 lipca, wtedy zaczęły się zajęcia ogólnowojskowe, jednak nadal jestem na zwolnieniu lekarskim w domu. zaczął się rok akademicki, w poniedziałek pierwsze zajęcia, na które będę po prostu dojeżdżał z domu, nie chcę robić sobie żadnych dodatkowych zaległości. co do pytań o moją przyszłość... tutaj wszystko rozstrzygnie czas i komisje lekarskie. jeżeli będę dopuszczony do lotów wiosną-świetnie, jeżeli nie, czeka mnie poważna rozmowa z dziekanem o możliwość powtórzenia roku.
Pewnie
wielu/wiele z was zastanawia się, czy w obecnej sytuacji żałuję,
że wsiadłem na motocykl-nie, nie żałuję ani chwili spędzonej za
sterami 2 kółek. wypadek pokazał mi, jak kruche jest nasze
ciało, a idąc dalej tym tropem i życie. nauczyłem się wielu
nowych rzeczy, nabrałem nowych doświadczeń i, jeśli tylko będzie
taka możliwość, wrócę do jazdy jednośladem. najtrudniej
będzie przekonać moją mamę, która ledwo zgodziła się na
zakup motocykla. co do Horneta będzie wystawiony na sprzedaż na
części jak tylko dostanę decyzję prokuratora w sprawie winnego
wypadku.
Komentarze : 16
No szybkiej rekonwalescencji i "bez bolesnego" powrotu na 2 koła. Trzymaj się ! :)
Wracaj do zdrowia :) moze sie kiedys smigniemy na wyprawe :)
beebas, świetny tekst :) tak przejrzałem pokrótce wszystkie swoje wpisy i doszedłem do wniosku, że powieściopisarz ze mnie marny, za mało słów, za dużo treści :) dzięki za komentarze i pozdrawiam
Kolego to nie jest tylko twoje motto ale każdego kto ma w garażu moto:) Asz naszła mnie ochota napisać to na kasku ;)
To ja może spróbuję przetłumaczyć: "Jeśli choć raz spróbowałeś latania, to już zawsze będziesz stąpał po Ziemi z oczami zwróconymi ku niebu, tam gdzie byłeś i zawsze będziesz chciał wrócić." Mam nadzieje, że poprawnie... (dawno nie używałem angielskiego... ;/) Pozdro! M. :)
Kolego można to motto po made in poland bo ważne żeby każdy zrozumiał to motto???
Kurcze, ciary po plecach chodzą jak się to wszystko czyta :-) Wracaj do pełni zdrowia jak najszybciej - najważniejsze żebyś mógł latać - na pocieszenie podrzucę Ci moje ulubione motto - "When once you have tested flight, you will forever walk the earth with your eyes turned skywards, for there you have been, and there you will always long to return" - Leonardo da Vinci :-D
To jest najwarzniejsze w życiu każdego motocyklisty (szlif) po nim można odróżnić prawdziwych motocyklistuw od szpaneruw któży po glebie kończę zamiłowanie do moto ze strachu że sie pobijają...życzę zdrowia i następnej maszyny!!!
domyślam się :/
będę trzymał kciuki, żeby wszystko było tak jak sobie zaplanowałeś ;)
wg. kategorii zdrowia śmigłowce, ale do lotów jest mi w tej chwili bardzo daleko
kolega z mojego miasteczka :) dobrze, że z nogą coraz lepiej. Jak fajnie słyszeć, że ktoś po takim wypadku nie zniechęca się do motocykli. Jak Ci sie udało na wsosp dostać to na pewno łatwo nie odpuścisz. Latasz na śmigłowcach czy idziesz w kierunku odrzutowców ?
Maciek, rzeczywiście, mój błąd, już poprawione; swir, prawdopodobnie znowu kupię Horneta, bardzo spodobała mi się ta maszyna; michalinski, jeśli wszystko pójdzie dobrze, wszystko wróci do stanu sprzed wypadku w okolicach kwiecień/maj 2011
Jaki motocykl planujesz kupic ? Czy zdecydujesz sie na cos slabszego ? jakas 500setka
"już na początku lipca mogłem prowadzić samochód, a z początkiem września zacząłem poruszać się całkowicie bez pomocy kul."
chyba na początku sierpnia?
Ja też miałem złamaną nogę (wyskoczyła z kostki, z przemieszczeniem o 45st) i miałem gips 8tyg, następnie dojście do siebie by odzyskać całkowitą sprawność zajęło mi kolejne 4 miesiące. Życzę zdrowia koledze!
No i fajnie! :) Na pewno Ci się ułoży po Twojej myśli. A nóżka do wesela się całkiem zagoi :D Pozdrawiam! :)
Kategorie
- Na wesoło (656)
- Nauka jazdy (1)
- Ogólne (151)
- Ogólne (5)
- Ogólne (8)
- Wszystko inne (25)
- Wszystko inne (4)